Co mogą mieć wspólnego japonki z tłustym czwartkiem?
A więć po kolei - otóż wczoraj była "przymiarka" do wypieków tłustoczwartkowych. Padło na ..... japonki. Przygotowałam ciasto serowe, które po rozwałkowaniu moja córcia wycinała kółeczka z otworem - czyli tzw. oponki (bo zamiast mówić oponki wybrała właśnie japonki). Zrobiłam podwójną porcję - rozeszły się jak ciepłe bułeczki, tak więc na dzisiaj nic nie zostało.
Aby tradycji stało się zadość piekłam dzisiaj pączki. Nie takie tradycyjne jakie można kupić w sklepie, ale ziemniaczano-dyniowe. Ciasto wyszło troszkę rzadkie, więc ciężko było formować kule. Wrzucałam na tłuszcz tak jak to robię z racuchami - łyżkę moczyłam w zimnej wodzie a następnie nabierałam ciasto i na rozgrzany tłuszcz. Pierwsze wychodziły niekształtne, ale im dłużej robiłam tym więcej przypominały kule. Z jednej porcji wyszło ok. 60 szt - trudna sztuka do policzenia, ponieważ na bieżąco były konsumowane. Wyszły bardzo miękkie.
Apetyczne innowacyjne pączusie :) Można by tak o przepisik prosić ?:)
OdpowiedzUsuńOponki smażyłam pierwszy raz w życiu w tym roku na tłusty czwartek,trochę z nimi roboty jest.
Przepis oczywiście dodam! Jeżeli chodzi o oponki to miałam szczęście, że byli pomocnicy córka i siostrzeniec zarówno w przygotowywaniu jak i jedzeniu - ja tylko przygotowałam ciasto (mam thermomix - ułatwia wyrabianie ciast i nie tylko) i smażyłam.
UsuńPozdrawiam